Walka z zaburzeniami odżywiania w małżeństwie

Autor: John Stephens
Data Utworzenia: 2 Styczeń 2021
Data Aktualizacji: 3 Lipiec 2024
Anonim
Zaburzenia odżywiania - czym są i jak można pomóc psychoterapią.
Wideo: Zaburzenia odżywiania - czym są i jak można pomóc psychoterapią.

Zawartość

Poznałem miłość mojego życia na dziesiątym zjeździe liceum w 1975 roku.

Problem polegał na tym, że miałam już sekretnego kochanka – zaburzenia odżywiania (ED). Był kochankiem, który kosztował mnie moje pierwsze małżeństwo; kochanka, którego uwodzicielskie szpony były zaciekłe. Nie zważając na niebezpieczeństwo, pospieszyłem z tym nowym związkiem iw ciągu roku Steven i ja pobraliśmy się.

Zagrożone podwójnymi przywiązaniami

Steven nie wiedział, że ożenił się z narkomanem – kimś, kto regularnie bzykał się i oczyszczał. Kogoś, kto był niewolniczo uzależniony od igły na wadze jako jej barometru atrakcyjności i wartości. Z ED (to jest zaburzenie odżywiania, a nie zaburzenia erekcji!) po mojej stronie, myślałem, że znalazłem skrót do usamodzielnienia, pewności siebie i konsekwentnej, trwałej atrakcyjności. I do szczęśliwego małżeństwa. Oszukiwałem się.


Nie mogąc wyrwać się z uścisku ED, podwoiłem się, aby powstrzymać Stevena przed moim dziwacznym zachowaniem. To był temat, o którym nie mogłem rozmawiać – bitwa, w której nie pozwoliłbym mu pomóc. Chciałam, żeby Steven był moim mężem. Nie mój strażnik. Nie wojownikiem przeciwko mojemu wielkiemu przeciwnikowi. Nie mogłem ryzykować, że ED będzie pretendentem do naszego małżeństwa, ponieważ wiedziałem, że ED może wygrać.

Radziłam sobie przez cały dzień, bingując się i oczyszczając wieczorem po tym, jak Steven położył się spać. Moja podwójna egzystencja trwała do Walentynek 2012 roku. Strach przed śmiercią w kałuży własnych wymiocin i strach przed wyrządzeniem nieodwracalnych szkód mojemu ciału ostatecznie przeważyły ​​nad moją niechęcią do szukania pomocy. Uderzając go, trzy tygodnie później poszedłem na terapię ambulatoryjną w klinice zaburzeń odżywiania.

Utrzymując dystans

Od tamtych pamiętnych walentynek nigdy się nie oczyszczałem. Nawet wtedy nie wpuściłem Stevena. Zapewniałem go, że to moja bitwa. I że nie chciałem, żeby był w to wmieszany.


A jednak zauważyłem – podobnie jak on – w miesiącach następujących po moim zwolnieniu z leczenia, często odpowiadałem mu oschłym tonem, niezależnie od tematu rozmowy. Skąd wzięła się ta suka?

– Wiesz – wybuchnąłem pewnego dnia – Przez sześć miesięcy twój tata walczył z rakiem trzustki, zarządzałeś każdą wizytą u lekarza, monitorowałeś jego chemioterapię, analizowałeś wszystkie jego raporty laboratoryjne. Twoje rygorystyczne opowiadanie się za nim było w jaskrawym kontraście z twoim wyluzowanym zachowaniem podczas radzenia sobie z moją bulimią – wyplułem ze złością. „Kto miał tam być? ja? Kto miał być przy mnie, kiedy byłem uzależniony i utknąłem?

Był zszokowany moim gniewem. I mój osąd. Ale nie byłem. Rozdrażnienie, irytacja i niecierpliwość rosły w moim brzuchu jak szalejące trujące chwasty.

Szukam bezpiecznego przejścia

Kiedy zgromadziliśmy się razem w deszczowe sobotnie popołudnie, chwiejnie zgodziliśmy się, że oboje musimy dowiedzieć się, dlaczego upuścił piłkę i dlaczego byłem tak chętny do walki z ED w samotności. Wymyślenie, jak pozostać razem podczas rozwiązywania naszych wcześniejszych rozczarowań, było najmądrzejszym sposobem działania. Czy byliśmy wystarczająco silni, by szukać mądrości? Odrzucić winę? Odrzucić gorzkie żale?


Zaczęliśmy szturchać żar naszego niepokoju.

Przyjąłem koncepcję jasności — znaczenie jasnego wyrażania się — nie tylko tego, czego nie chciałem, ale także tego, jak wdrożyć to, zrobił chcieć. Powtórzyłem Stevenowi, że nie chciałem, aby był moim naczelnikiem. I podkreśliłem, że ja miał chciał jego wsparcia i troski, jego zainteresowania, jego badania tematu zaburzonego odżywiania, jego rozmów z profesjonalistami i zaoferowania mi zarówno swoich odkryć, jak i swojego punktu widzenia. Były to kwestie, których nigdy wcześniej nie wyrażałem bezpośrednio. Przyznałam się i przeprosiłam, że odcięłam go od całego procesu mojego leczenia i powrotu do zdrowia.

Nauczył się nie brać mnie tak dosłownie. Nauczył się odwracać moją dwuznaczność i szukać wyjaśnień. Nauczył się być bardziej stanowczym we własnych przekonaniach o tym, jaka była i jest jego rola jako męża. Nauczył się głośno oferować to, co chciał, a czego nie chciał zrobić, abyśmy razem mogli wykuć wykonalny plan.

Uznaliśmy, że padliśmy ofiarą własnych błędnych założeń. Uznaliśmy, że nie udało nam się zbadać i ustalić, jakich akceptowalnych poziomów uczestnictwa naprawdę pragniemy. Uznaliśmy, że nie czytamy w myślach.

Znalezienie naszej drogi

Wybaczył mi, że kazałem mu się odstawić. Wybaczyłem mu, że się nie wtrącił. I zobowiązaliśmy się przeforsować nasze lęki przed odrzuceniem i wrażliwością na honor oraz oddać głos naszym prawdziwym uczuciom i potrzebom.